Nie jestem bojowo nastawiona do jedzenia mięsa. Większość moich znajomych to wszystkożercy. Ten wpis jest napisany nie całkiem na serio 😉
Absolutnie uwielbiam momenty nabijania się z wegan, wtedy można zweryfikować, co ludzie wiedzą o weganizmie (a raczej jak mało wiedzą). To też dobry moment, żeby zweryfikować pomysłowość i poczucie humoru naszych znajomych, rodziny czy współpracowników. Doceniam dobry żart, przy czym coraz częściej zdarza mi się mówić „ten żart był śmieszny… jakieś 100 powtórzeń temu” .
Z drugiej strony mam dziwne poczucie humoru i dużo rzeczy, w tym memów mnie bawi. Kiedyś nawet zrobiłam jeden. W czasach, gdy nie byłam weganką, ale planowaliśmy wegański sylwester.
Obrazek ruszył w świat tuż po publikowaniu, o czym dowiedziałam się po fakcie. Zrobił furorę dzięki Więcej Wegańskich, która udostępniła go na grupie Vegan Humor Ⓥ (czy my się w ogóle wtedy znałyśmy?).
Weganie i memy idą w parze. W końcu tak „łatwo” nabijać się z wegan. Zazwyczaj, gdy ma się blade pojęcie o diecie wegańskiej, weganie wydają się jednorodną grupą jedzącą jedynie trawę. Wg niektórych specjalistów ds. weganizmu (mięsożerców*) Homo vegan zatrzymało się w ewolucji gdzieś pomiędzy królikiem a krową:
Jeśli chodzi o wegańskie memy, kolejny jest wyjątkowo uroczy:
Posługuję się określeniem *mięsożerca – przedstawiciel naszego gatunku, twierdzący, że człowiek jest naturalnym, obligartoryjnym mięsożercą posługujący się dowodem ewolucyjnym w postaci ludzkich kłów i pazurów. Rozpoznasz go po „kocham mięso”, „ale boczek” i agresywnej postawie na samo wspomnienie, że można ograniczyć, zrezygnować z mięsa na jeden dzień w tygodniu
Ach Ci natrętni weganie!
Weganizm to źródło wielu inteligentnych, wyszukanych uwag i żartów. Jeden z najczęstszych przypadków wygląda u mnie tak, że siedzę w knajpie z mniej lub bardziej znajomymi (ci bliżsi przecież wiedzą):
– Czemu nie jesz?
– Bo nic tu dla mnie nie ma.
– Jesteś na diecie?
– No tak jakby, bo wegańskiej.
– Jesteś weganką. Wiesz jak rozpoznać weganina na imprezie?
– Oh dżizas -.-
To jest ta wersja optymistyczna, bo są jeszcze tacy, co zaczną mówić jak „pysznie jest zjeść sobie krówkę czy kurczaczka” . Zastanawiam się, co ludzie chcą tym osiągnąć? Udowodnić, że weganie wdają się w dyskusje na temat weganizmu (niedoczekanie) czy udowodnić, że „empatia” to dla nich jakieś obce słowo, brzmiące jak wyspa leżąca gdzieś na Pacyfiku?
Chyba im jestem starsza, tym mniej chce mi się tracić czas na rozmowę o swoich wyborach. Szczególnie na tych, dla których weganizm jest nienaturalny i powinniśmy jeść mięso, bo tak czynili nasi przodkowie.
W pierwsze 30 sekund po przyznaniu, że jesteś na diecie wegańskiej, Twój rozmówca zmieni się prawdopodobnie w specjalistę, doktora habilitowanego wielu imponujących dziedzin takich jak: dietetyka (skąd weźmiesz białko?), medcycyna (odporność bierze się z mięsa, tak jak żelazo), antropologia (człowiek posiada kły, jest naturalnym drapieżcą), botanika (rośliny też mają uczucia), zoologia (krowę trzeba wydoić, bo ją będzie bolało) oraz wciąż niedoceniana filozofia (a co zrobisz, jak trafisz na bezludną wyspę?).
Jak trollować wegan?
Lista błyskotliwych sposobów na trollowanie wegan, które na pewno usłyszymy po raz pierwszy! Logiczne i oryginalne, dzięki nim będzie pozamiatane! Ukłony dla Herzyk:
Rezygnacja z mleka jest niebezpieczna dla zdrowia, jesteśmy ssakami, pijemy mleko. To nic, że nie swojej matki i po wyrośnięciu z wieku dziecięcego 😀
Nie można zapominać, jaki weganizm jest uciążliwy.
O tym, jaki weganizm jest wycieńczający wiedzą wszyscy… mięsożercy. Nagminnie przypominają, że nie da się chodzić na siłownie i jeść rośliny. Zagłodzony Patrik Baboumian, wciąż nie może zrozumieć jak to się stało, że mógł zostać najsilniejszym człowiekiem na świecie i przeprasza za swój sukces.
Weganizm kontra babcia
Co się nie zmieniło, to stanowisko mojej babci. Od wielu lat nieprzerwanie twierdzi, że za mało jem i jestem za chuda (uważała tak nawet wtedy, gdy miałam lekką nadwagę). Wyjazd na 2 tygodniowe kolonie oznaczał, że na pewno mnie zagłodzą, a pójście na studiach odbije się niedoborami.
Dla niej „Babuniu, daj nam jeden słoik kapusty z grochem na święta” brzmi jak dwadzieścia jeden. Odmówić jej, gdy stoi w kuchni po prostu się nie da. Więc bierzesz kolejne słoiki leczo (zrobiłam dla Ciebie bez mięsa i bez masła), na wszelki wypadek nie pytając o skład szczegółowy. Choć dawno już nie jesteś studentką (kiedy obronisz magisterkę? Chcę tego dożyć), to z wdzięcznością przez kolejny miesiąc jesz domowe leczo jako trzy posiłki dziennie, bo tak smakuje prawdziwa miłość.
Teoria bezludnej wyspy
To przecież pewne, że przechodząc na weganizm w końcu traficie na bezludną wyspę, na której jedyną jadalną rzeczą będą zwierzęta tam żyjące, a wasze ewolucyjne zaawansowane kły pozwolą wam upolować zwierzynę na wzór naszego kuzyna lwa. Logiczne.
Pamiętajcie też, że wszystkie fake meaty (produkty mięso podobne z białek roślinnych) zaprzeczają idei weganizmu (w ocenie wojującego mięsożercy). Skoro weganie jedzą rośliny to jakim prawem je przetwarzają, powinni jeść surowe, a nie robić hot dogi z parówką sojową!
Bardzo też cenię wszelką argumentację z kategorii „słyszałem, że weganizm to satanizm!” (jak obchodzę wegańską Wigilię i robię 100% roślinną święconkę na Wielkanoc pisałam wcześniej).
Chrześcijanie na weganie? Jeszcze kiedyś o tym napiszę ciut poważniej, obiecuję, a teraz łapcie jeszcze jeden (mnie śmieszy).
Aktywizm pro zwierzęcy
Inny przypadek luźno powiązany z weganizmem to zaangażowanie w jakąś akcję pro zwierzęcą. Nie zdarza mi się to często, ale w zeszłym roku dość mocno zainteresowała mnie sprawa listów. Do tego stopnia, że zrobiłam stronę Cena Futro na kampanię zimową 2017/2018 Otwartych Klatek. Tak trafiłam na „nie mów mi o tym, bo to smutne” .
Weganizm trzeba omówić
Potem następuje moment, gdy ktoś nagle czuje potrzebę podzielenia się ze mną swoimi przemyśleniami pt. „ja też kiedyś chciałem być wege” oraz tym dlaczego jednak nie jest. Bardzo trudno mi utrzymać minę, która nie wyraża zażenowania wymieszanego z co mnie to obchodzi:
Oczywiście, sensowna dyskusja oparta na szacunku dwóch osób zawsze wskazana. Jeśli chodzi o weganizację świata za pomocą ruszania ustami, jestem raczej zwolennikiem dokarmiania niż gadania. Bardzo się cieszę, gdy moje jedzenie komuś smakuje i chętnie się nim dzielę.
Najgorzej jak ktoś pyta o przepis, a akurat wyrzuciłam wszystkie przypadkowe warzywa na patelnię i zalałam sosem sojowym.
A teraz porcja niewygodnych faktów.
1. Weganizm nie odchudza. Możesz być grubym weganinem, jak i grubym wszystkożercą. Frytki, chipsy, cola, pizza i burgery tak samo mogą być podstawą wegańskiej diety. Dieta wegańska =/= dieta odchudzająca!
2. À propos powyższego punktu — restauracje i wyjścia na miasto nie pomagają. Jeżeli w menu znajdzie się sałatka bez sera i bez kurczaka albo frytki, to będzie prawdziwy sukces.
3. Całe szczęście nadal możesz pić piwo, wino i inne alkohole. Grunt, że wódka jest wegańska
4. Oreo jest wegańskie. Nie dziękuj.
5. Prawdopodobnie nigdy nie zobaczysz wegańskich produktów w Biedronce. Chyba, że koczujesz całą noc pod sklepem.
Chcesz przejść na weganizm? Trzymam kciuki.
Zabawny tekst. Z ciekawości, czy weganie uzupełniają jakieś składniki odżywcze suplementami diety ? Czy w ogóle je stosują ? Czy jest to bardziej osobista preferencja „innożercy” ? W nowej pracy (w aptece) mamy suple, które są kierowane między innymi do wegan. Jestem ciekawy jaki jest po prostu na to rynek. A ponieważ nie znam osobiście żadnego weganina i śledzę ten blog bardziej ze względu na jego programistyczny wątek to przy okazji dopytam się o co nieco w tym względzie.
nie wiem jak inni, ja uzupełniam B12 i D – ale tylko w zimie 😀 Gotowców co to maja wszystko i jeszcze więcej – nie kupuję.
Uzupełniasz je suplementami diety lub preparatami o statusie leku, czy spożywasz po prostu coś co zawiera te witaminy w zwiększonej ilości ? Jeżeli to są suple to jakiej firmy jeśli można wiedzieć ? I czy weganie zaopatrują się w zwykłych marketach czy mają jakieś specjalne preferencje co do sklepów z warzywami ?
B12 cały rok w suplach. Trzeba tylko zwracać uwagę na dawkę — im większa, tym słabiej się wchłania, ale wolę wziąć 1000ug raz na tydzień niż codziennie pilnować 100 (aktualnie mam w sumie 100 do ssania i sobie leży na biurku w pracy to nie zapominam)
Reszta witamin normalnie razem z jedzeniem wchodzi, zwłaszcza jak jesz dużo warzyw.
Zaopatruję się w zwykłych sklepach — mleko sojowe i tofu jest już w większości sklepów. Na ogół soczewica, ciecierzyca, fasola ze strączków, jakieś warzywa, kasze-wszystko jest łatwo dostępne.
Jakieś rzeczy ekstra zamawiam sobie przez internet typu wegańskie marshmalows, jakieś bardziej wypasione kiełbasy wegańskie (lubię czeskiej marki Salve Natura), rzeczy na święta typu czekoladowego królika – mleczna czekolada migdałowa, albo koksowa.
Na diecie wegańskiej jedynie konieczna jest suplementacja witaminy B12 (coraz częściej zresztą mówi się, że na diecie tradycyjnej również niedobory B12 się pojawiają przy spożyciu kiepskiej jakości nabiału i mięsa). Dodatkowo, tak jak wszyscy w naszej szerokości geograficznej, powinniśmy pilnować witaminy D właściwie od początku jesieni do wiosny.
Zresztą witamin nie ma problemu odżywiając się po prostu racjonalnie.