Każda kobieta to robi. Koniec, kropka.

Choć my kobiety rozmawiamy o wszystkim, to jest jeden z tematów krępujących. Ponadto nie chcemy przyznać się nawet przed samymi sobą, że to było nam potrzebne. Dobrze, że chociaż mężczyzna będzie patrzył na to z przyjemnością.

Oczywiście, że mówiąc TO miałam na myśli dzień, gdy stajemy przed szafą, by tradycyjne „nie mam w co się ubrać” zastąpić „nie mam więcej miejsca”. Absurd. A jednak te dwa stany występują jakoś zawsze koło siebie i co jakiś czas, ja również muszę zmierzyć się z powyższym problemem. Dlatego dziś zebrałam całe doświadczenie i odpowiadam na pytanie:

Jak sprzątnąć w szafie … i nie zwariować?

  1. Musisz być zdeterminowana i podjąć się wszystkich obszarów bez wyjątków. Masz t-shirty i spodnie w komodzie, koszule i sukienki w szafie, a marynarki i kurtki w garderobie na korytarzu? Mówisz: „to dziś tylko komoda” – nie ma takiej opcji. Dziś robisz wszystko, inaczej szybko się zniechęcisz, bo będziesz miała wrażenie, że sprzątanie szafy zawsze trwa tydzień. Trwa dzień, maksymalnie dzień, a optymalnie – jedno popołudnie. Nie zapomniałam o butach. Rozumiem, jeśli zostawisz je na potem. Ponoć zakupoholiczki dzielą się na zakupoholiczki i maniaczki obuwia.
  2. Nie miej litości – to jest wojna, wojna o terytorium. Wyrzuć wszystko w jedno miejsce. Widzisz to wszystko Twoje. Teraz możemy zaczynać.
  3. Najlepsza technika segregacji, którą zaczerpnęłam z internetu, to segregacja pudełkowa, a u mnie „kupkowa”. Poradniki podają 3 pudełka, a ja mówię bez 4 stosików się nie obejdzie:
    – stosik: „nie będę nosiła, bo zniszczone” = do kosza
    – stosik: „nie będę nosiła, ale nie zniszczone” = do oddania, sprzedania
    – stosik: „nie nosiłam przynajmniej od roku”
    – stosik: „teraz nie noszę, ale … „
    – pozostałe: „noszę” wracają truchcikiem do szaf.
  4. Co do pierwszej dwójki nie ma wątpliwości. Nie nosisz i już nigdy tego nie włożysz, więc czas uwolnić od nich szafę. Mała to grupa, prawda? Zapewne więcej znalazło się w kolejnych dwóch grupach.
  5. „Nie nosiłam przynajmniej od roku” daje największe pole do refleksji. Właśnie, dlaczego ja tego nie wkładałam. Część, rzeczy jest ciasnych, za dużych lub „niekorzystnych”(„czy wyglądam w tym grubo?”). Część pewnie była kupiona na jakąś konkretną okazję i nigdy więcej nie włożona. W końcu część jest fajna, ładna, dobra, ale nie masz z czym ich nosić.
    – Rzeczy, które są za duże, za małe, niekorzystne roboczo możesz wrzucić do stosiku nr 4.
    – Rzeczy na konkretną okazje oceń pod względem użyteczności, kiedy podobna okazja znowu nastąpi, a potem odłóż do szafy lub stosu nr 2.
    – Ostatnią grupę ubrań, które są fajne, dobrze leżą, a nie masz z czym nosić zostaw na potem. Po skończonym sprzątaniu włączysz internet i poszukasz w google stylizacji z wykorzystaniem podobnego ubrania.Przykład: posiadasz skórzaną rozkloszowaną spódnicę, noszenie jej z t-shirtem Cię nie zadowala.
    Oto znaleziona stylizacja:

    A oto moja wesoła interpretacja:

    Nie musi być identyczna, chodzi o ideę – przykuwająca uwagę bluza (Sinsay 59,90) , jasna koszula (H&M 79,90), nasza nieszczęsna spódnica i dodatki (Reserved zegarek 44,90 i bransoletka 19,90, Sinsay torebka 49,90). Zapiszesz co potrzebujesz i przy najbliższych zakupach nie będziesz chwytała co popadnie na wyprzedaży.

  6. Już koniec jest bliski. Dochodzimy do 4 stosu. Oceń to realnie – nie schudniesz, nie przytyjesz, nie będziesz w ciągu najbliższego roku w ciąży. A nawet jeśli uda Ci się osiągnąć któreś z powyższych, to będziesz odmienioną wersją siebie i jest bardzo prawdopodobnie, że nowa Ty nie będzie gustowała w zalegających od lat rzeczach. Nowa Ty będzie chciała nowych ubrań, wierz mi. Możesz z całym spokojem odłożyć je do kupki nr 2.

Twoja szafa została opróżniona, moja również. Nadmiarowe ubrania sprzedaję na vinted. Czy się opłaca? O tym jak sprytnie pozbywać się rzeczy opowiem w kolejnym poście. Na razie zapraszam na mój vinted: flynerd.