Kiełki – tanie, smaczne i zdrowe

Chińska legenda głosi, że kiełki po raz pierwszy zjedli żeglarze, którzy płynąc w górę rzeki Yang-tse kiang zostali bez pożywienia. Gdy chcieli sięgnąć po zapasy suszonej fasoli, odkryli, że ta zaczęła kiełkować. Mimo to, zaspokoili nią doskwierający głód i przy okazji stwierdzili, że jest całkiem smaczna.

Już bez legend, wiemy, że kiełki znano w starożytnych Chinach, gdzie ceniono ich właściwości lecznicze. Używano ich, by zapobiegać dolegliwościom przewodu pokarmowego, płuc i stawów. Według podań jeden z mitycznych tzw. Pięciu Cesarzy – Shennong (Boski Rolnik) miał już ponad 2700 lat p. n. e. wyróżnić 3 typy kiełków.

  • Pierwsze, te które budzą nowy organizm
  • Drugie zachowują organizm przy zdrowiu
  • Trzecie zapobiegają starzeniu się.
Aztecy używali kiełków do wypieku chleba, a Europa, jak to Europa ogarnęła temat dopiero w XVIIIw.

Dlaczego warto jeść kiełki?

Koniec tych historycznych altmedów. Nie będę się rozpisywać, bo komu chce się czytać ściany tekstu, więc w skrócie kiełki są:
  • niskokaloryczne,
  • lekkostrawne,
  • bogate w mikroelementy (cynk, fosfor, magnez, mangan, potas i wapń), sole mineralne, białko, kwasy tłuszczowe omega-3,
  • zawierają witaminy A, grupy B (niestety, oprócz B12), C, E.

Kupne czy własne?

To tak naprawdę nie ma znaczenia. Oczywiście znajdzie się ogrom zwolenników wysiewania własnych strączków, bo ich hodowla jest bardzo prosta. Nie wymaga nawet własnej kiełkownicy – wystarczą słoiki i trochę gazy. Do nasion, które podczas kiełkowania wydzielają śluz (rzeżucha czy siemię lniane) przyda się lignina. Kupując kiełki warto zwrócić uwagę, by wysiewać te do kiełkowania, a nie do hodowli gruntowej 😉

Własne kiełki wersja najprostrza:

W internecie jest pełno mniej i bardziej skomplikowanych instrukcji.
Wersja najprostrza to nasypać nasion do wyparzonego wcześniej słoika (nie chcemy mieć brudnych, gnijących od bakterii kiełków), zalać je na noc letnią, przegotowaną wodą i przykryć gazą (obwiązanie gumką recepturką wystarczy).
Rano wodę wylewamy. Następnie nasiona trzeba przepłukać, odsączyć nadmiar wody tak by zostały wilgotne, a nie mokre. Tę czynność wykonujemy kilka razy dziennie. Słoik stawiamy w półcieniu, z dostępem powietrza.
Po 4-5dniach kiełki powinny nadawać się do jedzenia. Resztę możemy osuszyć papierowym ręcznikiem i przechowywać przez kilka dni w lodówce.

Większość kiełków np. słonecznika, rzodkiewki, cebuli, brokułu czy koniczyny możemy jeść na surowo w sałatkach, pastach, jako dodatek do zup.
Jednak część kiełków (głównie roślin strączkowych) np. soi, ciecierzycy, groszku fasoli czy kukurydzy należy poddać obróbce termicznej.

Tyle wstępu 😉 za chwilę Fly Nerd zmieni się w blog kulinarny i zaserwuje aż 4 dania z kiełkami, ale najpierw muszę zamówić tempeh, by niewegańskie przepisy z kiełkami zrobić bardziej wegańskie.
Śledźcie kolejne wpisy, bo na blogu zawitają:

  • Wiosenna sałatka z kiełkami
  • Zupa kiełkowa
  • Potrawka z tempehem z kiełkami
  • Arbuz z fetą (tofu a la feta) i kiełkami